Astipalea – po 12 godz nocnego rejsu trafiliśmy tu, wyspa nikomu nieznana. Ale trzeba byľo dać odpocząć załodze.
Furni chyba nie zachwyciła załogi bo już dziś rano podnieśli kotwicę i popłynęli na południe na Patmos. Tam przycupnęli w zacisznej zatoce.
Poznajecie tę ekipę ? To prawie Ci sami !
Sobota – pamiętaj – pierwszy dzień rejsu święcić.
Niedziela –
Piątek, piątunio no i niestety wygląda na to, że załoga zaspała…zamiast o świcie wyszli ok 8ej z kei w Mykonos. Fun Club snuł ze stałą prędkością 6.5 knota na wschód…znaczy …flauta.
Do Furni ok. 60NM mijając po lewej wyspę Ikara – tego samego co wymyslił Boeinga 737. Kotwicę rzucili ok 16ej lokalnego czasu.
Mors Wally odbył podróż z Arktyki do wybrzeży Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jak podaje „The Independent”, mors został po raz pierwszy zauważony w pobliżu wyspy Valentia w marcu i od tego czasu przebył 4 tys. kilometrów wzdłuż wybrzeża Europy Zachodniej, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Jak twierdzą eksperci, góra lodowa, na której spoczywał mors, odpłynęła i przez to mógł znaleźć się na dalekich, nieznanych wodach.
Mors Wally wdrapuje się na motorówki i luksusowe jachty, a następnie „przejmuje stery”. Na zajętych przez siebie łodziach powoduje ogromne straty. Jak podaje norweski dziennik „Dagbladet”, mors Wally waży ponad 900 kilogramów i potrafi wspinać się na łodzie, ale powoduje poważne uszkodzenia, a następnie przez swoją masę wywraca je, doprowadzając do zatopienia. Do tej pory udało mu się zatopić kilka z nich.
Dziś czwarty dzień rejsu. Rankiem jacht Fun Club wypływa z portowej zatoki w Tinos. Wachta kręci sie w kuchni, będzie jajecznica pewnie.
Mają ok. 25 NM do Małej Wenecji na Mykonos.
Dobijaja do kei tuz po południu. Kapitan zarządza dwuosobową wachtę żeby wypatrywać Wally’ego.
Poniedziałek – jacht wypływa z Kei w stronę Tinos. To ok.45 NM.