Niesprawiedliwy swiat

Jestem świeżo po przeczytaniu pewnego artykułu (pojawił się w kilku głównych polskich mediach )  o trudnej sytuacji polskich piłkarzy jaka zaistniała w związku z epidemią wirusa w Polsce. I zanim go  skomentuję krótka przypowieść.

Otóż w niedawnej przeszłości pewien mieszkaniec Czarnego Lądu, który szczęśliwie  bez uszczerbku na zdrowiu czy utraty życia przepłynął na przeładowanym pontonie Morze Śródziemne , postawiwszy swoją bosą stopę na pięknym, złotym piasku włoskiej plaży postanowił odnaleźć swoje miejsce i zacząć nowe szczęśliwe życie. Tułał się przez długi czas po ulicach miast Starego Kontynentu zbierając do czapki łaskawą daninę od przechodzących obok pięknych mieszkańców Holandii, Niemiec czy Francji. I niby nie miał podstaw by narzekać, wszakże hojne białe ręce obdarzały go drobnymi w ilości, jaka pozwalała mu kupić sobie jedzenie a nawet ubranie. Ale chłopakowi to nie wystarczało. Był gotów ciężko pracować. Chciał żyć jak miejscowi, wstawać do pracy na 8 i wyjeżdżać z garażu samochodem na kredyt, w weekendy chadzać do kina. Pukał od drzwi do drzwi pytając o pracę. Niestety, im dłużej szukał tym bardziej przekonywał się, że ma niewielkie szanse by stać się jednym z Europejczyków. Pogrążony w rozpaczy wyszedł pewnego dnia na ulicę miasta i zaczął krzyczeć. Przechodnie zatrzymywali się wkoło z telefonami w ręku rejestrując rozpaczliwe wołania w języku, którego nikt nie rozumiał. Samochody omijały go, ktoś mu rzucił ciepłego hamburgera prosto z popularnej, amerykańskiej sieci fast-food. Usiadł przy drodze załamany. Pomyślał, że nie ma sprawiedliwości na świecie. Przecież to nie jego wina kim był.

Historia ta przeszłaby bez echa jak wiele innych dramatów gdyby nie ów artykuł, który miałem szczęście przeczytać dziś. 

A cóż w nim ?

Otóż pewien przeciętnej klasy piłkarz po towarzyskich przejściach, u schyłku swojej kariery zawodowej( były piłkarz stołecznego klubu na L, notabene którego zdjęcie  z dumą w portfelu nosi jeden z moich kumpli na J) postanowił poskarżyć się ogółowi, iż sytuacja piłkarzy polskiej ligi nie jest najlepsza w obliczu panującej epidemii. K woli wyjaśnienia jego wypowiedź dotyczyła podjętej przez władze Ekstraklasy decyzji o zawieszeniu rozgrywek piłkarskich w kraju.

Piłkarz ów zaskoczony decyzją władz piłkarskich podkreślił, że to nie wina piłkarzy , że wirus się rozprzestrzenia, i że życzyłby sobie zachować dotychczasowe dochody mimo braku pracy spowodowanego zawieszeniem ligi. 

Poruszyło mnie to wyznanie, chciałbym bardzo pomóc panu Jakubowi ale nie bardzo mam jak bo z powodu epidemii a w konsekwencji z braku klientów zarabiam niewielkie pieniądze w swojej pracy.  I tak sobie myślę co poradzić temu  biednemu piłkarzowi by mógł nadal spłacać ratę za swój piękny sportowy samochód. I pomyślałem, że wzorem kolegi z Czarnego Lądu powinien wyjść na ulicę i zacząć krzyczeć. Może ktoś się nad nim zlituje i kupi mu hamburgera.