San Pedro

Gdy w młodości nuciłem slowa piosenki Madonny „Last night I dreamt of San Pedro…” przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś tam będę. Teraz gdy tu już jestem mógłbym powiedzieć Madonnie, że gdyby częściej podróżowała to takich hitów jak „La Isla Bonita” miałaby więcej. Czemu ? Bo choć piękno wyspy Ambergris Caye nie podlega dyskusji to takich wysp na Karaibach jest conajmniej kilkanaście. No ale Madonna wybrała akurat tę albo tylko ta jej się rymowała. Zastanawia mnie tylko czemu niektóre ze słów piosenki zaczerpnięto z hiszpańskiego skoro Belize przez większość swojej historii było ostoją anglojęzycznych emigrantów i niewolników ? To tak jakby Ałła Pugaczowa śpiewała o „Krasiwej Polsze” i takie to logo zdobiłoby do dziś miliony tshirt’ów sprzedawanych turystom nad Wisłą. No ale Belizeńczykom to na szczęście nie przeszkadza.

Wyspa jest mocno popularna wśród amerykańskich turystów, którzy momentami ją wręcz „zalewają” a to pewnie od czasu do czasu stawia miejscową ludność w mniejszości. Głównym ośrodkiem turystycznym Ambergris Caye jest miasto San Pedro. To co pierwsze rzuca się w nim w oczy to…wózki golfowe.

Jest ich znacznie wiecej niż samochodów. Jeżdżą nimi miejscowi, wynajmują je turyści. Jak do tej pory nikt mi nie wyjaśnił kto pierwszy i w jakich okolicznosciach wpadł na ich sprowadzenie na wyspę. Wydaje się logiczne, że taki pojazd ma więcej zalet na ciepłej, w wielu miejscach pozbawionej utwardzonych dróg, długiej na ok. 30 km wyspie. Ja osobiście upatruje tu jakiegoś amerykańskiego spisku firm produkujacych te wózki w stylu United Fruit Company, które ok. 100 lat temu opanowało rynek bananów w Ameryce Centralnej. Ale pewnie się mylę.

Niemniej jednak wózki te dodają uroku tej słonecznej wyspie. 

Ciąg dalszy…wkrótce